Spór o duszę Rusina
Szeroka autonomia Galicji w II poł. XIX w. przyniósła znaczny rozwój szkolnictwa, tak polskiego, jak i ruskiego. Obok szkół powstawały też czytelnie (głównie w północnej części Bieszczadów), w odpowiedzi na plagę alkoholizmu powoływano przy kościołach i cerkwiach bractwa trzeźwości... Formowanie się świadomości narodowej Rusinów zakłóciła jednak kontrowersja, nie mająca odpowiednika w społeczności polskiej. Kim bowiem byli „Rusini”, jak greckokatoliccy chłopi bieszczadzkich wsi nazywali sami siebie od wieków? Odrębność od Polaków – czy to szlachty, czy chłopów – była oczywista; cóż to jednak znaczyło – być Rusinem? O dusze wsi bieszczadzkiej, podobnie jak całej Galicji Wschodniej, walczyły na przełomie wieków dwie orientacje: wszechruska, zwana potocznie moskalofilską, i narodowa ukraińska. Ideologia tej pierwszej głosiła, że istnieje tylko jeden naród ruski – naród rosyjski. Druga głosiła, że Rusini są Ukraińcami – odrębnym narodem, żyjącym na obszarach od Charkowa po Łemkowszczyznę. Określenie „Ukrainiec” było dotychczas w Galicji nieznane; jeszcze przed II wojną światową na wsi bieszczadzkiej oznaczało na ogół ukraińskiego działacza narodowego. Z czasem przewagę zyskała druga orientacja, której tezy zgodne były z rzeczywistością etnograficzno-językową. W Bieszczadach wsi nastawionych wszechrusko nigdy nie było wiele (choć jedna z nich, Kamionki, trzymała się tej idei jeszcze w latach czterdziestych). Więcej było takich, w których długo nie budziła się świadomość narodowa, zwłaszcza wsi położonych u stóp połonin. Dopiero wysiedlenia po II wojnie światowej ostatecznie „wytłumaczyły” wszystkim, że jednak są Ukraińcami.