Lipiec 2005 roku minął pod znakiem niezwykle silnych burz, które wywołały na terenie Bieszczadów liczne oberwania chmur, uszkodzenia dróg i podtopienia. Po przejściu tej najbardziej spektakularnej i niszczycielskiej w skutkach nawałnicy 26 lipca 2005 roku, na drodze wiodącej z Rabego na Przełęcz Żebrak pracujący przy wypale drzewa mężczyźni napotkali leżącego na drodze malutkiego, mokrego i osłabionego żubra. Prawdopodobnie wyrzuciły go na drogę wody bardzo wezbranego wówczas potoku. Zwierzę miało zaledwie ok. 2 dni, na co wskazywała niezagojona jeszcze pępowina. – Gdy dotarła do nas informacja o żubrze, nadleśniczy kazał mi jechać z nim pod Chryszczatą – opowiada Piotr Jachimowski z Nadleśnictwa Baligród. – Gdy dotarliśmy na miejsce, smolarze otworzyli komórkę baraku. Patrzymy, a stamtąd wychodzi… młodziutkie żubrzątko. To było niesamowite.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Zdecydowaliśmy się zaczekać w okolicy jeszcze ok. 40 godzin licząc na pojawienie się jego matki – niestety bezskutecznie. Gdy czekaliśmy, podawaliśmy mu dowożone co jakiś czas Baligrodu mleko z butelki. Gdy je poczuł, dosłownie się na nie rzucił. W końcu zapadła decyzja o przetransportowaniu żubrzego oseska do położonego niedaleko Baligrodu leśnictwa Czarne ponieważ zwierzątko pozostawione same nie miało szans na przetrwanie. Przewoziliśmy je pick-upem i musieliśmy je trzymać z całych sił aby z niego nie zeskoczył. To niesamowite, jaki ten maluch był silny! – opowiada Jachimowski.
Tak rozpoczęła się historia młodego żubra, którego nazwano dźwięcznym imieniem Pubal.
- Imię nie zostało nadane zwierzęciu przypadkowo – wyjaśnia baligrodzki nadleśniczy Ryszard Paszkiewicz. – To pewnego rodzaju wymóg nazywania zwierząt wg określonych zasad. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z przedstawicielem gatunku linii białowiesko-kaukaskiej, żyjącego na terenie Bieszczadów. A te mają zastrzeżone dwie pierwsze litery każdego nadanego imiona: „P” i „U”. Z kolei „Bal” to oczywiście skrót od Nadleśnictwa Baligród, gdzie został znaleziony. To pierwszy tego typu przypadek na terenie naszego regionu. Dotąd mieliśmy styczność tylko z dzikimi przedstawicielami tych zwierząt oraz osobnikami przywiezionymi z zagranicy w celu reintrodukcji gatunku. Teraz musieliśmy odchować zwierzę tak, aby można było mu zwrócić wolność bez dużej obawy o jego szanse na przetrwanie w naturalnym środowisku – dodaje Ryszard Paszkiewicz.
Od niemal samego początku małym Pubalem opiekował się leśniczy Witold Szybowski z leśnictwa Czarne. Po konsultacjach nadleśniczego z białowieskim Rezerwatem Żubrów, dostosowywał żubrzą dietę oraz doglądał zwierzęcia każdego dnia. – Ten mały rósł jak na drożdżach. Z początku obawialiśmy się jednego: braku naturalnego, krowiego mleka, które jest niezbędne szczególnie w pierwszych dniach życia takiego malucha. Mieliśmy jednak szczęście. Jedna z nielicznych hodowanych w Baligrodzie krów ocieliła się i miała pierwsze mleko - tzw. „siarę”. W sumie wypijał ok. 33 litrów płynów dziennie, w tym 10 litrów stanowiło mleko, a 23 litry - mieszanka Kako. Każdego dnia zjadał również pół wiadra jabłek i 2 buraki. Chętnie też jadł trawę, w której zasmakował pierwszy raz już w trzecim tygodniu życia oraz pędy jeżyny i gałązki jodły – dodaje Szybowski.
![]() |
![]() |
![]() |
W marcu 2006r. młody żubr stał się już na tyle duży i pewny siebie, że opiekunowie zaczęli unikać samodzielnego wchodzenia do jego boksu. Zaczęto również odzwyczajać go od karmienia z ręki oraz spoufalania się z ludźmi. Powoli zbliżał się moment wypuszczenia zwierzęcia na wolność…
Komentarze: (11)