18 września na granicy polsko-ukraińskiej na Przełęczy Beskid w Bieszczadach odbył się "Dzień dobrosąsiedztwa 2004", będący imprezą mającą na celu wzmacnianie przyjacielskich kontaktów z naszymi wschodnimi sąsiadami. To międzynarodowe, towarzyskie wydarzenie organizowane jest przez Podkarpacki Urząd Wojewódzki, Gminę Lutowiska, a ze strony ukraińskiej - przez władze Obl'asti Zakarpackiej oraz przyległych Bieszczadom rajonów (odpowiednik naszych gmin) przy wsparciu polskich i ukraińskich służb granicznych oraz Bieszczadzkiego Parku Narodowego. W spotkaniu wzięli również udział przedstawiciele leskiego oraz ustrzyckiego starostwa powiatowego.
W tym roku głównymi organizatorami spotkania była strona ukraińska i to jej przypadł zaszczyt ugoszczenia tym razem zaproszonych polskich gości, zadbania o część artystyczną i kulinarną spotkania.
Musimy przyznać, że spotkanie z naszymi sąsiadami było przesympatyczne. Pas graniczny na przełęczy Beskid zamienił się na dobrych kilka godzin w wielki, rodzinny piknik, gdzie mieszały się języki, kultury i obyczaje dwóch narodów tworząc miłą, swojską atmosferę rodem z klimatów "Przystanku Alaska".
Po polsko-ukraińskiej odprawie paszportowej zaproszonych gości, odbyło się oficjalne otwarcie spotkania. Odegrano hymny narodowe obydwu państw oraz głos zabrali przedstawiciele lokalnych samorządów. Następnie rozpoczęła się artystyczna część imprezy, kiedy to na pojawiły się zaproszone zespołu muzyczno-taneczne z obydwu krajów (m.in.).
Na przygotowanych powyżej sceny stoiskach można było podziwiać ukraińskie wyroby rękodzieła ludowego (nam najbardziej podobała się "ukraińska wyszywka" czyli oryginalne wyroby wyszywane prawie już zapomnianym w Bieszczadach, ale jakże kiedyś popularnym haftem krzyżykowym). Obecne było również stoisko z wyrobami certyfikowanymi przez Bieszczadzkie Centrum Promocji i Certyfikacji Produktu Lokalnego z Lutowisk. Mozna było również próbować specjałów kulinarnych zza granicy. Cziebureki, sałatki, szaszłyki, pierogi z farszem, piwo L'vivskie, Obołon... długo by wymieniać ;-)
Postanowiliśmy na chwilę opuścić wesoły pas graniczny i skorzystać z okazji, aby zajrzeć do Łubni - miejscowości położonej na Ukrainie vis-a-vis Wołosatego. Zaraz po opuszczeniu przełęczy, pojawiły się charakterystyczne, bardziej ostrzej zarysowane doliny i wzniesienia ukraińskich Karpat Wschodnich. Rzut oka w kierunku znajomego juz nam Pikuja, rozmowy z mieszkańcami Łubni, wizyta w cerkiewce i podziwianie Bieszczad widocznych od południowej strony... Będziemy je wspominać długo... Bo mimo, że to tak blisko, to jednak przez te hranycie i kordony tak daleko... Jaka szkoda...
Serdeczne podziękowania kierujemy dla pracowników Urzędu Marszałkowskiego woj. Podkarpackiego oraz Bieszczadzkiego Parku Narodowego za zaproszenie.
Po odprawie paszportowej przechodzimy na ukraińską częśc pasa granicznego
Ukraińskie Gospodynie witają nas chlebem i solą
Oficjalnie powitanie marszałka woj. Podkarpackiego ... i jego odpowiednika w Obl'asti Zakarpackiej ....